29 sty 2012

Tilda i…



Moja przygoda z Tildą zaczęła się rok temu. Na którymś z przeglądanych blogów zobaczyłam królika, który zauroczył mnie całkowicie i zawładnął moim sercem. Pokazałam go N. a ona się zakochała. Wspólnie postanowiłyśmy go uszyć. Dobrze, że N. wspierała mnie, bo krojenie, szycie i wykańczanie królika było jednocześnie wykańczające dla mnie.  Trwało to cały dzień od rana do wieczora z przerwą na posiłki, które J. tylko nam donosił i znikał. Nie chciał bowiem narażać się na nasze warknięcia. Ale dałyśmy radę, wspólnym wysiłkiem, ocierając pot z czół. Wtedy byłyśmy dumne i szczęśliwe no i pełne satysfakcji z pracy. Wszak im trudniej, tym większa satysfakcja. I taki był początek naszej pasji.







Potem pojawiły się lale i króliki dla znajomych i rodziny. Anioł był kolejnym wyzwaniem. Siedzi sobie grzecznie w sypialni i pilnuje porządku.





Może są infantylne, może patrzą na świat tępawym wzrokiem, ale każdy kto na nie patrzy jest zachwycony i nie znam osoby, która nie uśmiechnęłaby się trzymając je w ręku. I o to chodzi - właśnie o ten uśmiech. O chwilę radości, moment zachwytu. Całe życie składa się z chwil czyż nie?
Parę zdolnych osób zaraziło się od nas tą pasją i szyją, szyją aż tchu im brakuje i to też jest piękne. Serdecznie pozdrawiamy wraz z N. i chwalimy się ostatnio uszytą damą kąpielową. Będzie dobrym duchem łazienki.



Dodam tylko, że sponsorem damy jest moja Agniesia:), która oddała mi cudne materiały, żeby mogły powstawać takie osóbki. Pozdrawiam. Życzę miłego dnia  ♥

28 sty 2012

Czas na herbatę



Herbata – nasz codzienny napój. Pijemy ją odruchowo, nie myśląc i nie wnikając w jej pochodzenie. Zaparzamy torebkę lub wlewamy parującą wodę w czarne fusy na dnie filiżanki.
Lubię zaparzyć herbatę, patrzeć w jej złote wnętrze i mieć czas…
Tak po prostu mieć czas na posiedzenie przy muzyce i książce. Nic nie musieć, nigdzie się nie spieszyć i nie myśleć, co jest  jeszcze do zrobienia na wczoraj.
Ostatnio nabrałam szacunku do tego złotego trunku, przeczytałam kilka książek z serii Blondynka…. B. Pawlikowskiej. Opisuje ona to, w jaki sposób rośnie, jest zbierana i sprzedawana herbata na Sri Lance. Otóż nie byłam zupełnie świadoma, że krzewy herbaciane rosną sobie pięknie i spokojnie na zboczach wzgórz, aż do momentu, gdy osiągną ok. 1,5 m wysokości. Wtedy przestają być chyba szczęśliwe, bo właśnie przychodzą kobiety z koszami na plecach i zrywają z czubków gałązek najmłodsze listki. Odtąd już zawsze gdy wypuszczą młode listki, są one zrywane. Zbieranie listków herbaty to nie taka prosta sprawa, bo krzewy bronią się jak mogą i na gałęziach maja bardzo ostre kolce, które tną skórę do krwi. Jakby tego było mało, zbieraczki herbaty to bardzo niedoceniany zawód - zajmują się tym kobiety, które nie mają już zupełnie żadnego wyjścia. Za jeden dzień pracy otrzymują zapłatę równą 10 zł.
Następnie herbata z przeznaczeniem na zieloną jest suszona, a ta na czarną fermentowana, suszona, pakowana itd.
No cóż, warto wiedzieć takie rzeczy, człowiek zmienia stosunek do przedmiotów, które go otaczają. Zmienia się patrzenie na świat – Niech żyje herbata! – Napój luksusowy.
U nas dziś moja ulubiona Earl Grey z cukrem i cytryną. Wiecie, że ta mieszanka została nazwana na cześć hrabiego Charlesa Greya, który podobno otrzymał prezent, prawdopodobnie dyplomatyczny podarek, z herbaty aromatyzowanej olejkiem z bergamoty. Legenda mówi, że był to wyraz wdzięczności chińskiego mandaryna, którego topiący się syn został uratowany przez jednego z ludzi lorda Greya.(Wikipedia)


A do herbaty proszę bardzo ciasteczka owsiane upieczone z pomocą córki mojej małoletniej :)
Pozdrawiam słodko.




23 sty 2012

Narty, narty...


Wróciliśmy już do rzeczywistości. Oto kilka zdjęć cudownej zimy jakiej tu nam brakuje. Będą dodawać mi energii w pochmurne, depresyjne dni. 










16 sty 2012

W białym puchu...

W piątek spakowaliśmy nasze manatki, psa zawieźliśmy do babci i ruszyliśmy w góry. Uwielbiamy rodzinnie jeździć na nartach. W naszym mieście było szaro i ponuro, ani śladu śniegu. Mieliśmy nadzieję, że na stokach będzie choć troszkę białego. A tu proszę bardzo, co za niespodzianka - wszędzie biało, wszystko dosłownie zasypane, biedne drzewa ledwo stoją pod naporem śniegu, zaspy jak za dawnych lat. No a na stokach, to po prostu luksus : ) Trasy przygotowane że aż miło, pogoda dopisuje i jakoś tak jakby przedsezonowo, pustawo. szalejemy więc ile się da, korzystamy z uroków zimy, buzie się nam cieszą i mijają wszystkie stresy, napięcia i co tam jeszcze. Jest dobrze!

12 sty 2012

No to zaczynam!

Długo nosiłam się z zamiarem założenia bloga, miejsca gdzie można podzielić się z innymi swoimi przemyśleniami. Aż tu nagle proszę bardzo jest, a jakże. Zapraszam wszystkich do czytania i oglądania. Zamierzam tu zamieszczać pozytywne informacje, ale też chcę prezentować to co robię.
Robię wiele rzeczy bo fascynuje mnie, że potrafię stworzyć coś co mi się podoba (czasem też podoba się innym). Odpoczywam przy szydełkowaniu, filcowaniu, szyciu cudeniek, robieniu kartek i albumów scrapbookowych. To mnie fascynuje i tym żyję. Mam nadzieję że przedsięwzięcie blogowe uda mi się.

Na początek trzy serduszka. Uszyłam je latem, są ozdobą lampki w mojej pracowni (jak to szumnie brzmi). Zawsze poprawiają mi nastrój. Obiecuję popracować nad jakością fotografii :)