19 sty 2015

Brownie

Wyjechali na ferie nasi podopieczni... 
Ha ha ha... Nie żebym się cieszyła jakoś nadmiernie o nie. 
Niemniej czasem miło spędzić czas bez Nastolaty tylko po to, żeby zatęsknić za tym dziewczęciem kochanym. 
Bez żadnych skrupułów można na przykład zrobić czekoladowe do bólu ciasto i zjadać 
z kawą bez wyrzutów sumienia (córko przepraszam).
Tak więc Brownie - moje ulubione ciasto. Swoją drogą to trochę przykre kiedy miłośnik czekolady ma dziecko z alergią na nią, nieprawdaż? Cóż dziś można...

Trzeba wziąć:
2 czekolady deserowe
225 g. masła
3 całe jajka
275 g. cukru
cukier waniliowy
135 g. mąki
1/4 łyżeczki soli

Piekarnik nagrzać trzeba do 160 st. C. 
1/3 czekolady zetrzeć na grubej tarce, resztę rozpuścić razem z masłem. Jajka ubić na puszystą masę z cukrem. Dodać czekoladę, mąkę i sól i delikatnie wymieszać. Przełożyć na formę z papierem. Piec ok. 20 min. 
Brownie jest pyszne w środku miękkie, trochę zakalcowate na zewnątrz chrupkie. 






Mniam...
I tak najbardziej depresyjny dzień w roku (podobno) może być troszkę mniej depresyjny, a może zupełnie nie depresyjny.
Pozdrawiam i do następnego...

13 sty 2015

Przekaz...

W naszym mieszkaniu wisi taka sobie niewinna tablica. 
Kupiłam ją z myślą, że będę na niej pisać komunikaty do rodziny w stylu "śmieci chcą być wyrzucone!", albo "kup chleb - wracam późno". 
Ujęła mnie tym, że miała fajne wieszaczki, 
na których mogły zawisnąć różne dyndadełka.
I tak tablica wisi w jadalni. 
Szybko się okazało, że nie do tego typu komunikatów została ona stworzona.
To nie jest zwykła czarna tablica, o nie! Nikomu nie wpada do głowy żeby pisać 
o chlebie, ziemniakach, czy śmieciach, za to każdy, kto nas odwiedza zagląda na nią 
i często coś dopisuje lub dorysowuje. 
Stała się moim ulubionym, zaraz po stole, przedmiotem w kuchni. 
Stała się miejscem przekazu, 
przedmiotem zainteresowania, są nawet tacy, którzy zaraz po przyjściu do nas zaglądają ukradkiem i czytają, co dziś u nas na tablicy.
A kilka dni temu przeczytałam przekaz, który wzruszył mnie, sprawił że uśmiech nie schodził z twarzy i jakoś tak ciepło, miło się zrobiło, mimo że na dworze ziąb i chlapa. Postanowiłam fotografować moją tablicę, bo jak tu zmazać taki przekaz na zawsze. 
Niech zostanie, rozgości się w naszym domu 
i będzie z nami.

 (Jesteśmy twoimi przyjaciółmi i już nigdy nie będziesz sama)

Dobre słowo to wielka siła :) A może kiedyś stworzę galerię tablicowych napisów? 
Kto wie?

11 sty 2015

Ładnie Pachnie...

W szarobury, wietrzny, dżdżysty dzień wchodzisz do sklepu. Ogarnia cię ciepełko, 
i miłe światło. 
Ładnie pachnie, co tak pachnie? 
Mmmmm, miły zapach.... 
Owoce? Kwiaty? Ciasteczka?
Ładnie pachnie - nowe miejsce we Wrocławiu. Przy ulicy Odrzańskiej 24 wczoraj odbyło się otwarcie
Ładnie Pachnie 

To raczej nie sklep, to galeria zapachów, miejsce przyjazne, piękne, urządzone z klasą i smaczkiem. Miejsce, w którym pełno pięknych zapachowych świec, wosków o niebiańskich aromatach, naturalnych kosmetyków, mydeł 
i tego wszystkiego, co sprawia, że czujemy się dobrze i pięknie. 
Podczas otwarcia  
Ładnie Pachnie
goście mogli poczuć się wyjątkowo. 
Witani kieliszkiem szampana, cudownymi przekąskami i smakołykami mogli obwąchać dosłownie i oglądnąć każdy kącik. 
A wąchać i patrzeć było na co. 
Zobaczcie sami...
Kolor, zapach, atmosfera tego miejsca to to, co przyciąga. 
I jeszcze dobra energia płynąca z ludzi, którzy tworzą Ładnie Pachnie.













Zachęcam wszystkich do zaglądnięcia tutaj. Miłego tygodnia i do naszego następnego :)

7 sty 2015

Stół w naszej kuchni... 
Wybrany spośród wielu innych dziesięć lat temu. Świadek naszego życia rodzinnego bardziej niż ktokolwiek. 
Od niego każdy, kto nas odwiedza zaczyna. 
Tu się siada przy herbacie i gada. 
Był niemym świadkiem naszych smutków, radości, lęków i wrażeń. 
W listopadzie było ciężko i smutno. Dopadło nas życie. Dławił strach i obezwładniała niemoc, brak wpływu na sytuację jest dla mnie najgorszy. Oczy piekły, żołądek skurczony, 
a serce wali jak szalone. 
Byliśmy razem przy naszym stole...razem, 
a pod stołem pies cicho w nogach, nieobecny - a jednak.
Listopad minął, uporaliśmy się z naszym cieniem. 
W grudniu uciekliśmy od rzeczywistości żeby rozprostować plecy, odetchnąć i stanąć na nogi. 
Stanęliśmy... Nabraliśmy innej perspektywy 
i było coraz lepiej. 
Potem przy stole odbywały się spotkania 
z rodziną i przyjaciółmi, dały nam siłę 
i uśmiech. 
A teraz idzie nowe... Przy stole rozmowy, jak zwykle herbata, muzyka i my...
Trudno było po to, żeby potem mogło być łatwo. 
Myślę, możemy wszystko będąc razem przy stole w naszej kuchni. Możemy wszystko rozmawiając, przy stole. 
Pod warunkiem, że zostawimy za sobą nasz bagaż uprzedzeń, lęków, słabości. 
Rozmowa w realu przy stole w kuchni - wirtualne babole czas zostawić za sobą...
Idzie nowe, więc na nowe życzę Wam wielu dobrych rozmów przy stole, z kubkiem herbaty w dłoni, otwartym sercem i głową, przy dobrej muzyce :)